Następnego dnia Nine przebudził głośny grzmot z za okna, tak
jak się spodziewała najgorszego z samego rana matka natura postanowiła spłatać
psikusa ludziom i wywołać burzę. Pierwsza myśl jaka się nasunęła kobiecie, bo
tak może się nazwać jest ‘powrót do łóżka’. Taka myśl była by znakomitym
rozwiązanie lecz bądź co bądź obiecała wczoraj Piotrkowi, że wpadnie do nich na
poranny trening, który miał się rozpocząć o 11. Dokładnie, a na zegarku
widniała 10 więc jest to odpowiednia pora by udać się do łazienki by wziąć
szybki i chłodny prysznic. Nie minęło piętnaście minut, a Nina zaczęła suszyć i
zarazem układać włosy do wyjścia. Nałożyła dość mocny makijaż pod postacią
fluidu, pudru, eye-liner’a , maskary i
na koniec usta przeciągnęła bezbarwnym błyszczykiem. Udałą się do szafy, w której panował jeszcze tak zwany ład i
skład. Założyła ciemne rurki białą bokserkę z czarnymi paskami, a na to
granatową bejsbolówkę. Dolną częścią ubioru były czerwone trampki. Na ekranie
telefonu komórkowego widniała godzina 10:45. Nina sięgnęła jeszcze szybko po
torbę i wyszła zamykając za sobą drzwi mieszkania. Na zewnątrz czekała na nią
taksówka, która w między czasie zamówiła.
-Dzień dobry, na hale Podpromie proszę.- grzecznie zwróciła
się do kierowcy.-Już się robi, proszę usiąść wygodnie i zapiąć pasy.- w podeszłym wieku taksówkarz spojrzał w lusterko i uśmiechną się do niej pogodnie.- W taką pogodę panienka wybiera się na hale?
-Można powiedzieć, że obiecałam bratu, że spotkamy się, a co do pogody to w zupełności się z panem zgodzę. Jest okropna.
-No drogie dziecko, długo nie porozmawialiśmy. Jesteś już na miejscu.
-Ile płace?
-10,50 i również polecam się na przyszłość.
Nina dała mu równo odliczoną kwotę i udała się do drzwi, które prowadziły na hale. Przeszła parę metrów, a już na swoje drodze spotkała tak zwanego ‘orangutana’, śmieszne było to, że owy ochroniarz w ogóle takiej osoby nie przypominał.
-Dzień dobry, Nina Nowakowska.- powiedziałam mu, tak jak bym był kimś bardzo ważnym, no ale Pit przecież kazał mi tak mówić. Co ja na o poradzę.
-Dobry, zapraszam tędy.- ochroniarz swoją chuderlawą ręką wskazał mi kierunek drogi.
Wolnym i spokojnym krokiem udałam się we wcześniej wskazanym kierunku rozglądając się na prawo i lewo by zapamiętać drogę. Gdy by tak dłużej rozmyślać to kto wie czy w przyszłości nie będzie częściej przemierzać ten korytarz i to nie w roli fizjoterapeutki. Ku oczom Niny ukazały się wielkie przejście, które prowadziło na sale. Był gwar, głośno i to bardzo. Chłopcy wygłupiali się, a trener Kowal jak widać nie robił sobie nic z tego bo w sumie chłopcy grali, ale tak dla zabawy, a na tym polega przecież rozgrzewka. Nina udała się w stronę wymienionego wcześniej trenera i przysiadła koło niego.
-Dzień dobry- powiedziałam nieśmiało.
-A dzień dobry. Pani to pewnie ta nowa fizjoterapeutka,
zgadza się?- spytał a raczej orzekł pan Kowal
-Tak, na tą posadę można powiedzieć, że się zdecydowałam.
-Mhm, tylko dziecko moje drogie ty zaczynasz dopiero od
następnego tygodnia, więc powiedz mi co cię sprowadza w nasze skromne progi.- w
trakcie rozmowy odłożył swoje papiery na bok, a oczy zwrócił ku dziewczynie.-Zgadza się, ma pan rację. Dziś przyjechałam tutaj w sprawach prywatnych, a mianowicie do brata przyszłam.- wypowiadając ostatnie zdanie na twarzy Niny zagościł szeroki uśmiech. Gdy tylko spojrzała przed siebie zauważyła, że Piotrek widziałją i zaczął do niej machać. Natomiast Bartman serwując piłkę trafił w głowę Pita, wszyscy tarzali się po parkiecie tylko Nowakowski darł się na Zibiego.
-A więc to Ty jesteś tą wspaniałą siostrą, o której tak Piotruś
często wspominał, a na wczorajszym treningu razem ze Zbigniewem wszystkim to
opowiadali jaka to pani piękna.- uśmiechną się do niej szczerze i przyjacielsko
trener.-No biegnij do nich dziecko drogie.