piątek, 28 września 2012

Rozdział 2


Następnego dnia Nine przebudził głośny grzmot z za okna, tak jak się spodziewała najgorszego z samego rana matka natura postanowiła spłatać psikusa ludziom i wywołać burzę. Pierwsza myśl jaka się nasunęła kobiecie, bo tak może się nazwać jest ‘powrót do łóżka’. Taka myśl była by znakomitym rozwiązanie lecz bądź co bądź obiecała wczoraj Piotrkowi, że wpadnie do nich na poranny trening, który miał się rozpocząć o 11. Dokładnie, a na zegarku widniała 10 więc jest to odpowiednia pora by udać się do łazienki by wziąć szybki i chłodny prysznic. Nie minęło piętnaście minut, a Nina zaczęła suszyć i zarazem układać włosy do wyjścia. Nałożyła dość mocny makijaż pod postacią fluidu, pudru, eye-liner’a , maskary  i na koniec usta przeciągnęła bezbarwnym błyszczykiem. Udałą się do szafy,  w której panował jeszcze tak zwany ład i skład. Założyła ciemne rurki białą bokserkę z czarnymi paskami, a na to granatową bejsbolówkę. Dolną częścią ubioru były czerwone trampki. Na ekranie telefonu komórkowego widniała godzina 10:45. Nina sięgnęła jeszcze szybko po torbę i wyszła zamykając za sobą drzwi mieszkania. Na zewnątrz czekała na nią taksówka, która w między czasie zamówiła.
-Dzień dobry, na hale Podpromie proszę.- grzecznie zwróciła się do kierowcy.
-Już się robi, proszę usiąść wygodnie i zapiąć pasy.- w podeszłym wieku taksówkarz spojrzał w lusterko i uśmiechną się do niej pogodnie.- W taką pogodę panienka wybiera się na hale?
-Można powiedzieć, że obiecałam bratu, że spotkamy się, a co do pogody to w zupełności się z panem zgodzę. Jest okropna.
-No drogie dziecko, długo nie porozmawialiśmy. Jesteś już na miejscu.
-Ile płace?
-10,50 i również polecam się na przyszłość.
Nina dała mu równo odliczoną kwotę i udała się do drzwi, które prowadziły na hale. Przeszła parę metrów, a już na swoje drodze spotkała tak zwanego ‘orangutana’, śmieszne było to, że owy ochroniarz w ogóle takiej osoby nie przypominał.
-Dzień dobry, Nina Nowakowska.- powiedziałam mu, tak jak bym był kimś bardzo ważnym, no ale Pit przecież kazał mi tak mówić. Co ja na o poradzę.
-Dobry, zapraszam tędy.- ochroniarz swoją chuderlawą ręką wskazał mi kierunek drogi.

Wolnym i spokojnym krokiem udałam się we wcześniej wskazanym kierunku rozglądając się na prawo i lewo by zapamiętać  drogę. Gdy by tak dłużej rozmyślać to kto wie czy w przyszłości nie będzie częściej przemierzać  ten korytarz i to nie w roli fizjoterapeutki. Ku oczom Niny ukazały się wielkie przejście, które prowadziło na sale. Był gwar, głośno i to bardzo. Chłopcy wygłupiali się, a trener Kowal jak widać nie robił sobie nic z tego bo w sumie chłopcy grali, ale tak dla zabawy, a na tym polega przecież rozgrzewka. Nina udała się w stronę wymienionego wcześniej trenera i przysiadła koło niego.

-Dzień dobry- powiedziałam nieśmiało.
-A dzień dobry. Pani to pewnie ta nowa fizjoterapeutka, zgadza się?- spytał a raczej orzekł pan Kowal
-Tak, na tą posadę można powiedzieć, że się zdecydowałam.
-Mhm, tylko dziecko moje drogie ty zaczynasz dopiero od następnego tygodnia, więc powiedz mi co cię sprowadza w nasze skromne progi.- w trakcie rozmowy odłożył swoje papiery na bok, a oczy zwrócił ku dziewczynie.
-Zgadza się, ma pan rację. Dziś przyjechałam tutaj w sprawach prywatnych, a mianowicie do brata przyszłam.- wypowiadając  ostatnie zdanie na twarzy Niny zagościł szeroki uśmiech. Gdy tylko spojrzała przed siebie zauważyła, że Piotrek widziałją i zaczął do niej machać. Natomiast Bartman serwując piłkę trafił w głowę Pita, wszyscy tarzali się po parkiecie tylko Nowakowski darł się na Zibiego.

-A więc to Ty jesteś tą wspaniałą siostrą, o której tak Piotruś często wspominał, a na wczorajszym treningu razem ze Zbigniewem wszystkim to opowiadali jaka to pani piękna.- uśmiechną się do niej szczerze i przyjacielsko trener.-No biegnij do nich dziecko drogie.

sobota, 22 września 2012

Rozdział 1


Wysoka, szczupła brunetka szybkim i zgrabnym krokiem poruszała się w stronę swojego nowo zakupionego mieszkania. Teraz trzeba wszystko wyjaśnić o co chodzi i o kogo, a więc już mówię.  Owa brunetka urodziła się w małym miasteczku Żyrardów, które leży w województwie mazowieckim. Nina, bo tak dano jej na chrzcie była najstarszą z rodzeństwa, a dwóch braci jakimi obdarzył ją los kochała najbardziej na świecie. Dwudziestopięcioletni Piotrek oraz szesnastoletni Kuba. Starszy z braci był zawsze oczkiem w głowie rodziców i najbardziej doceniany co wiązało się z tym, ż i dopieszczany. Nina to rozumiała lecz Kuba do tej pory ma pewien żal do rodziców, że to Piotrkowi poświęcali najwięcej swojego cennego czasu. Piotrek  już od dziecka wykazywał się szczególnymi talentami co do sportu, rósł jak na drożdżach, a większość swego młodego życia spędzał na szkolnych salach sportowych. Mijały lata a on jak i Nina rozwijali się w swoich dziedzinach. Piotr zaczął uczęszczać do profesjonalnych klubów siatkarskich, natomiast Nina wyleciała do Niemiec i zaczęła studiować na uniwersytecie  Andere zu  Retten. Po czterech latach zakończyła nauczanie w Niemczech, a dzięki  Piotrowi z powrotem wróci do Polski, a swoje życie zaczęła na nowo. W tym czasie brunetka przeczesywała swoja torebkę w poszukiwaniu kluczy do mieszkania.
-Jest, mam! O matko jaka ja się głodna zrobiłam, w sumie to Piotruś nawet fajne mieszkanko mi w tym Rzeszowie znalazł.- mówiła sama do siebie obracając się w wokół własnej osi w swoim nowym królestwie.-Oho widzę, że ktoś tu się za mną stęsknił.-mówiła gdy spojrzała na ekran telefonu na , którym widniał napis ‘Piotruś’.- Hej misiek.
-Nina, no gdzie Ty się podziewasz? Ja tu z Zibim pół godziny na tym peronie stoję i marznę.- krzyczał na siostrę Nowakowski- Cymbale nie drzyj się bo ludzie się na nas gapią.- w tle można było usłyszeć słowną reprymendę prawdopodobnie od niejakiego Zibiego.
-Piotrek nie unoś na mnie głosu, a po za tym naucz się w końcu odczytywać sms’y. Tak dokładnie, gdybyś przeczytał to byś wiedział, że już od jakiś 5 minut jestem w domu.
-O, masz racje, sorki. To tak w ramach przeprosin wpadam do ciebie z obiadem i nie toleruje odmowy.- ostatni słowa wymówił dosyć groźnie lecz z wielką czułością.
-Masz moje pozwolenie, tylko pośpiesz się bo jestem niemiłosiernie głodna. To do zobaczenia.
-Papa.

-Elegancko. Teraz to tylko muszę tą olbrzymią walizę zaciągnąć do pokoju i zacząć się powoli rozpakowywać.-rozpakowywanie swoich ciuchów dziewczynie zajęło pół godziny, a w tym czasie po całym mieszkaniu można było usłyszeć dźwięki dzwonka do drzwi. Nina powolnym krokiem, by tylko wkurzyć swojego brata udała się by otworzyć im wrota do swojego nowego i skromnego królestwa.
-No siostra, ile to można stać i czekać pod tymi drzwiami.- tak, takimi słowami przywitał się ze swoją siostrą i szybko złapał ja w swoje ramiona i zaczął się kręcić.
-Debiliu, postaw mnie. Też się za tobą stęskniłam, ale to nie powód  by mnie dusić na powitaniu.- mówiła to lekko uśmiechając się w stronę brata.
-Oj tam, przeżyjesz. Tu mamy pizzę, a to jest ten słynny ZB9, Zibi a to jest moja kochana siostrzyczka.- przedstawił dwójkę sobie, która uścisnęła sobie dłonie i udali się w stronę salonu.
-Piotrek, wiesz mogę ci przyznać rację. Tu są najlepsze pizzy w całe Polsce, a wiem co mówię.- powiedziała z pełną buzią w stronę brata, na co Bartman parskną śmiechem.
-Nina, a tak w ogóle to co Ty zamierzasz tutaj robiąc- spytał się Zibi.
-A to Piotrek nic ci nie mówił? Może to i dobrze, zaczynam starz  fizjoterapeutki w niejakim Asseco Resovia.- uśmiechnęła się do chłopaka wiedząc, że on jak i Piotrek grają na co dzień w tym klubie.
-O, to fajnie- ucieszył się chłopak, nie żeby Nina mu się podobała czy coś z tego, ale gdy tylko ją zobaczył od razu ją polubił.
-Zbigniewie, nie musisz się tak cieszyć bo i tak nie dostaniesz tego zaszczytu oprowadzenia mojej siostry po Rzeszowskich uliczkach gdyż sam jesteś tu od niedawna.-  rzekł z poważna miną do dwójki osób lecz jak to Piotrek, nie mógł dłużej wytrzymać i po tym jak tylko siebie usłyszał parskną śmiechem, dławiąc się przy tym pizzą.

Po zjedzonym obiedzie chłopcy musieli udać się na trening, nawet próbowali namówić Nine, lecz ta wywinęła się tym, że jest zmęczona po podróży i musie się zaaklimatyzować w nowym otoczeniu.