środa, 2 stycznia 2013

Rozdział 5

Tak jak Nina przypuszczała, Krzysiek do końca tygodnie nie mógł razem z kumplami ćwiczyć na treningach, a co gorsza dla poszkodowanego grać na meczach również nie mógł. Po wszystkich prześwietleniach i innych wielu badaniach, trzeba było biedakowi przepisać Magnetrony i Lasery na , które musiał uczęszczać dziesięć dni. Chłopcy po zakończeniu treningu udali się do szatni, tylko jeden zawodnik wciąż siedział na hali i próbował do perfekcji opanować swój atak. Nina przechodząc między krzesłami na trybunach patrzyła na Bartmana, który ostatnimi siłami trzymał się na nogach, lecz tak łatwo się nie poddawał.
-Chyba dla pana to już koniec treningu na dzisiejsze popołudnie.- Krzyknęłam z góry, robiąc zdjęcia zdziwionemu chłopakowi, który był już pewien, że od godziny nie ma nikogo na hali.
-Ej, Ninka maj sanszajn co Ty tu jeszcze robisz?
-Wychodziłam z gabinetu i już szłam do wyjścia, ale nie dawał mi spokoju hałas stąd, idź już do szatni bo nie dasz rady na po południowym treningu.
-A Ty też nie powinnaś iść do domu? Albo wiesz co, poczekaj chwilę na mnie to i dowiozę ciebie co?- spytał Bartman do , którego powoli podchodziłam.
-Dobra tylko się sprężaj.
Poszedł nie, nie, a raczej udał się biegiem do szatni wciąż rękoma wymachując by się jeszcze lepiej rozciągnąć. Można by powiedzieć, że Zbigniew Bartman był człowiekiem, który dąży do perfekcji taki polski Cristiano Ronaldo. Kiedy tylko Zibi zszedł mi z pola widzenia, szybko zdjęłam pałasz i rzuciłam na bok. W końcu mogłam znów spróbować, bałam się ale jak to mówią: „Do odważnych świat należy!”. Na samym początku tylko podbijałam parę razy po parkiecie, potem w powietrzu zaczęłam troszkę odbijać Mikasą. Z Przypływu emocji nawet nie wiedziałam co robię, można było to nazwać instynktem, wydawało mi się jak bym słyszała oklaski i krzyki dopingowe ze strony kibiców. Odbiłam trzy razy piłką o parkiet podrzuciłam , a do moich uszu dobiegł głośny plask. Udało mi się nawet przebić przez siatkę, nie spodziewałam się, że po tak długim czasie uda mi się to. Nagle ktoś zaczął klaskać, wystraszyłam się, a te wszystkie gwizdy i oklaski, i inne wiwaty w mojej głowię pękły niczym bańka mydlana.
-Nina, gdzieś Ty się takiej dobrej zagrywki nauczyła?- spytał zdziwiony ale i z wielki uśmiechem na twarzy Bartman.
-Długo już tu jesteś?- spytałam oschle.- Mama cię przypadkiem nie nauczyła, że nie wolno podglądać ludzi? I dzięki.- powiedziałam już łagodniejszym głosem.
-Sorry nie chciałem, przyszedłem tylko tu po ciebie i zauważyłem, że zaczynałaś zagrywać więc ci nie chciałem przeszkadzać.- tłumaczył się Zbigniew, chodź wiadomo że nie potrzebnie, bo nie był on winny.
-Dobra, nic się nie stało. Czy Ty przypadkiem się nie pytałeś skąd takiej zagrywki się nauczyłam.- ostatnie zdani raczej stwierdziłam się niż zapytałam.- Mając dziesięć lat w szkole byłam podobno najlepsza w różne gry tego typu, wiesz na samym początku tak zwana rzucana, w późniejszych klasach była siatkówka. Zaczęły się rozgrywki między klasowe o puchar dyrektora, nauczyciele wpisywali mnie na dalsze listy, na rozgrywki między szkolne. W późniejszych latach grałam już w poważniejszych rozgrywkach, wiesz kluby i te sprawy.- opowiadające te historię ukradkiem zerkała na Zbyszka, któremu szczęka dotykała już prawie ziemi.- Pewnego razu pojechałam na zawody, byliśmy już tylko jeden celny strzał od zwycięstwa i najzwyczajniej w świecie poślizgnęłam się, skręciłam staw skokowy, zerwałam więzadła. Miałam jedną operację potem drugą, zaczęły się rehabilitacje. W miejscowych gazetach czy telewizji można było usłyszeć o nowym talencie Nowakowskich. Tak to był Piotrek. Rodzice zaczęli przykuwać większa wagę na to by Piotrkowi nie przydarzyło się to co mnie. Obiecałam sobie, że już nigdy nie wezmę piłki do rąk, nigdy. Lecz jak sam widziałeś jakoś mi nie poszło.- ostatnie słowa wypowiedziałam z lekkim uśmiechem na twarzy.
-Ooo, wiesz nigdy nie spodziewałem się takiej historii. – na twarzy Bartmana było widać nie małe zdziwienie.- wiesz jesteśmy już pod twoim domem.
-A to faktycznie, może wejdziesz do środka? No nie daj się prosić.
-Dobra, ale mam nadzieje, że czeka mnie aromatyczna gorąca herbatka.
Dwójka znajomych szybko wysiadła z auta i pognała w stronę drzwi Nowakowskich. Nina tak jak obiecała zrobiła herbatę dla Zbyszka i dla siebie, i opowiedziała mu dalszą historię związaną ze szkołą. Chwilę później wrócił Piotrek z zakupami, cała trójka postanowiła przyrządzić obiad, Nina po skończeniu zmywania naczyń szybko udała się do swojego pokoju i zadzwoniła do Krzyśka.
- Halo?- odezwał się głos po drugiej stronie.
- Halo halo. Do dupy z taka centralą. Krzysiu nie poznajesz?
- Aaa, Ninka. Poczucie to ty masz niezłe, zapamiętam to sobie hehe. Stało się coś, że dzwonisz?
-Hahaha, nie nic się nie stało, co już nie mogę zadzwonić do ciebie?
- Możesz, możesz.- Co prawda nie było widać miny Krzyśka, ale on uśmiechał się.
-Jest sprawa. Wpadasz do nas na obiad? Nie ma odmowy.
-Ale jak, dziś?
-No przecież nie wczoraj. To jak?
- No dobra, będę za 15 minut.
-No to do zobaczenia.- I rozłączyła się.
O siatkarzach można wiele powiedzieć, że jedni z nich gwiazdorzą inni są strasznymi chamami, ale jedno jest pewne. Nie zawodzą nas, w czasie gdy nasi piłkarze przegrali na EURO, siatkarze wygrali LŚ. Tak jak powiedziałam oni nas nie zawodzą, tak samo i było z Krzyśkiem. Punktualnie w domu Nowakowskich pojawił się ja 15 minut. Cała czwórka zjadła obiad i zaczęli grac na X-boxie. Po dwóch godzinach opamiętali się i przypomnieli sobie o popołudniowym treningu. 
______________________________________________________
Wiem, wiem, wiem, notka spóźniła się o parę dni i bardzo naprawdę przepraszam. Rozdział według mnie to totalna klapa! Wena mi się kończy, a to dopiero początek ! T.T Mam nadzieję że dam radę dotrwać do końca i że do głowy wejdą mi jakieś nowiutkie pomysły. Jeśli ktokolwiek z was ma jakieś pomysły to proszę piszcie na gg- 24374839 . :)


CZYTELNIKU, SKORO RACZYŁEŚ PRZECZYTAĆ TO SKOMENTUJ, PROSZĘ! TO BARDZO MOTYWUJE DO DALSZYCH DZIAŁAŃ! :)

6 komentarzy:

  1. Nareszcie! Tak długo czekałam, a rozdział fajny tylko za mało Krzysia ;) Kiedy następny?

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajnie:) Tylko strasznie krótko

    OdpowiedzUsuń
  3. Krótko i znowu będę musiała tyle czekać. Uwielbiam Igłę i to jedyne opowiadanie o siatkarzach, które czytam. I pytam się kiedy będzie następny rozdział? :P

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajny rozdział :D Mam nadzieję, że nie będzie tak długiej przerwy do kolejnego rozdziału :)
    MIŚKA :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Przeczytałam , weszłam i mam nadzieję że się cieszysz , bo zyskałaś nową czytelniczkę
    Kocham siatkówkę prawie jak piłkę nożną a Resovię ... no normalnie bardziej się nie da a Krzysia to jeszcze bardziej haha
    Jeśli jest taka możliwość poinformuj mnie na http://stories-bynikaaaa.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. bardzo mi się podoba, czekam na dalszy ciąg :)

    OdpowiedzUsuń