Ostatnimi czasy, każdy z nas był
nieźle zakręcony pracą. Chłopcy dzień w dzień ciężko
harowali, a ja jak nie siedzenie w biurze to zajmowanie się innymi
duperelami. Na szczęście coraz bliżej końca, za dwa dni mamy
finał pucharu Polski, więc niedługo będę mogła wziąć sobie
malutki urlop i ogarnąć w domu, bo niestety, ale Piotrek do
czyścioszków to nie należy, a i będzie przecież trzeba lodówkę
uzupełnić. Co prawda dni mijały cholernie szybko i nikt już nie
zważał na to jaki mamy dzień tygodnia. Piotrek ostatnio do domu
nie wracał z rewelacyjnym humorem, wręcz przeciwnie niż zawsze, do
domu przychodził często zmarnowany i zmęczony. Szedł pod
prysznic, zjadł coś i szedł do siebie. Trochę dziwnie, ale to
przecież Piotrek. Natomiast ja i Krzysiek chyba coraz częściej
zaczęliśmy się spotykać. Ostatnio nawet po treningu zaprosił
mnie do kina, co prawda po treningu musiał być tak zmęczony, że
podczas seansu zasną, po prostu zasną, ale nie miałam mu za złe.
Tydzień temu nawet zaprosił mnie do siebie na obiad i muszę
przyznać, że Krzysztof Ignaczak jest fenomenalnym kucharzem! Mało
tego, na samym początku kolacji wręczył mi przepiękny bukiet
żółtych tulipanów. Tego dnia byłam trochę zdenerwowana na niego
i z szokowana, po obiedzie nalał nam po lampce czerwonego wina i
rozsiedliśmy się na kanapie. Krzysiek opowiadał mi o sobie i vice
versa . Po paru lampkach ciemno krwistego napoju obojgu nam zaczęło
się powoli kręcić w głowach. Krzysiek powoli zaczął się do
mnie zbliżać, aż nasze usta złączyły się w namiętnym
pocałunku, jego prawa ręka powoli gładziła moje plecy, a lewą
dotykał moje włosy i kciukiem gładził po moim policzku. I jak na
złość w pomieszczeniu rozniosła się znana melodia Linkin Park-
Castle of Glass.
-Jasna cholera.- z ust Krzyśka udało
się usłyszeć ciche przekleństwo.- Masz odbierz braciszek dzwoni.-
powiedział już trochę milszym tonem.
-Taaak? Stało się coś?.....-W szafce
po lewej na górnej półce od okna....-Nooo, cześć, pa.
-Co musiało być tak ważnego?- spytał
wyluzowany już Igła.
-Łoś szukał tabletek na głowę.
Emm, Igłą ja już chyba muszę się zbierać.- powiedziałam
patrząc na zegar w kuchni.
-Już? No okey, nie przymuszam. Chodź
to cie odwiozę.- jego uśmiech był trochę dziwny. Z jednej strony
pokazywał rozżalenie i smutek, a z drugiej strony w oczach można
było ujrzeć szaleńcze ogniki.
I ponownie tydzień mijał piorunująco
szybko. Dwa razy nadzień trening i tak przez siedem dni. Nadszedł
dla nas bardzo ważny dzień, a mianowicie 26.01.2013 roku, sobota.
Tego dnia mieliśmy wywalczyć mecz o finał Pucharu Polski. W
autokarze każdy był zajęty sobą. Bartman na tyle razem z
Krzyśkiem słuchali muzyki i na przemian wymieniali się telefonami.
Piotrek pisał z nowo poznaną dziewczyną, a Lotman usilnie próbował
wziąć wdech i w tym samym czasie go wypuścić. Mimo iż
zapewniałam Paula, że jest to nie możliwe to on stwierdził, że
będzie pierwszym człowiekiem, któremu uda się ten wyczyn. Reszta
osób z autokaru prawdę mówiąc przymulała.
Gdy dojechaliśmy na miejsce drużyna
na czele z trenerem i kadrą poszła na halę by 'zapoznać się' z
otoczeniem. Z racji tego, że gramy z Delect'ą Bydgoszcz, a nie na
przykład ze Skrą Bełchatów byliśmy troszkę zdziwieni lecz
trzeba przyznać że ekipa z Bydgoszczy do łatwych i przyjemnych
przeciwników nie należy. Skrę wyeliminował również bardzo
dobry team- Jastrzębski Węgiel. Z opowiadań Zbyszka doszłam do
wniosku, że trochę tęskni za starym klubem. Mówiąc o
Jastrzębskim Węglu to właśnie ich spotkaliśmy na hali,
prawdopodobnie przyszli do niej w tym samym celu co i my. Uwadze
mojej jak i zapewne innych nie uszły spojrzenia naszego Zbyszka jak
i Michała Kubiaka.
-Ninka! Poszczekaj, stój!- niczym
superman czy inny batman podbiegł w moją stronę Krzysiek.- Chodź,
chodź przedstawię cie paru osobom z Jastrzębia. I takim o to
sposobem zaciągną mnie do drużyny pomarańczowych.
-Nina, to jest Michał Kubiak, ten
normalny od żołędzi. A Misiek to nasza nowa pani rehabilitantka
Nina Nowakowska.
-Cześć. Mówisz Krzysiu, że
Nowakowska? Siostra Piotrka, prawda.- raczej stwierdził niż spytał
Michał.- A tak poza tym to mów Dziku, bo jestem pewien, że jeszcze
nie raz się spotkamy.- puścił oczko i zaczął gadać z Piotrkiem.
-Taak, cześć.
-Dobra, Ninka, chodź dalej. To jest
również Michał tylko, że Łasko. Baran jeden gra dla włochów, a
nie z nami, a szkoda.
-Hej Nina Nowakowska.- przedstawiłam
nu się i wyciągnęłam rękę przed siebie.
-Cześć. Michał, Michał Łasko.-
również wyciągną rękę przed siebie i w taki o to sposób nasze
dłonie się złączyły. Poczułam się trochę dziwnie taki jak by
prąd przeszył moje ciało. Dziwne.
Ja, Krzysiek i Michał postaliśmy
chwilę i porozmawialiśmy. Potem trener zawołał Igłę do siebie,
a stwierdziłam, że porozmawiam jeszcze z nowo poznanym siatkarzem.
Kiedy Krzysiek poszedł to Łasko zaczął się wypytywać na jakim
stanowisku pracuję i chyba się rozluźnił bo później już tylko
żartował, że się na mnie obrazi, że to w Jastrzębiu nie
pracuję. Ba! Zapewni mi nawet, że regularnie przychodził by na
kontrolę. Kiedy ekipa z Rzeszowa powoli udawała się do wyjścia i
trener zaczął mnie do siebie wołać Michał złapał mnie za lewy
nadgarstek.
-Wiesz co Nina, może podała byś mi
swój numer co? Oczywiście przepraszam jeśli jestem zbytnio
nachalny czy coś, ale..- mówił na jednym wdechu Łasko lecz nie
dane mu było po moim przerwaniu.
-Haha, tak, jasne pisz, ale jest jeden
warunek, Ty podajesz mi swój. Okey?
-Nessun problema
cutie.- Powiedział za pewne po włosku Michał.
-Co? Sory ale nie
rozumiem.
-Kiedyś ci przetłumaczę.
To do zobaczenia.- pożegnał się, ba nawet się przytulił na pożegnanie co nie uszło uwadze Ignaczaka, który resztę drogi
udawał, że był na mnie śmiertelnie obrażony.
Po obejrzeniu hali i
chwilowemu zapoznaniu się z nią wszyscy udaliśmy się do
pobliskiego hotelu. Każdy z zawodników udał się do swoich
przydzielonych pokoi by skoncentrować się na para godzin przed
meczem. Gdy zaczęła zbliżać się godzina 14 pomyślałam, że
przejdę się na mecz chłopaków z Jastrzębia. Jako, że całą
nasza drużyna podobnie jak i drużyna z Bydgoszczy dostałą darmowe
wejściówki na mecz postanowiłam z jednej z nich
skorzystać.Niestety żaden z kadrowiczów nie chciał iść razem
zemną. Każdy z nich mówił, że woli się skupić przed meczem. No
cóż nie wiedzą co tracą. Szybko założyłam swoje kozaczki na
obcasie i kurtkę nike. Postanowiłam nie zakładać klubowej gdyż
wolałam sobie darować dziwne spojrzenia tłumu. Gdy tylko udało mi
się dojść na hale mimo nieziemskiego tłumu szybko zajęłam
miejsce na krzesełkach w strefie V.I.P. Przypominając sobie, że do
torby włożyłam swój aparat postanowiłam zrobić parę zdjęć
chłopakom z Jastrzębia. Dobra, dobra może nie chłopakom tylko
Michałowi Łasko. Gdy tylko zobaczył mnie z aparatem szybko
podbiegł w moją stronę.
-Cześć, wiesz mówiąc,
że niedługo się zobaczymy to nie myślałem, że aż tak szybko.-
stwierdził ponad dwu metrowy mężczyzna o seksownym zaroście. O
cholera, co ja myślę, jaki seksowny?1 Przecież ja go znam dopiero
od paru godzin.
-Cześć Michaś, sama nie
myślałam, ze tu przyjdę, a do tego żaden z chłopaków nie chciał
ze mną iść więc postanowiłam przyjść tu bardziej tak
incognito.
-Hahaha, mam nadzieję, że
będziesz się tu w miarę dobrze bawić.
-Dobra koniec tych
pogaduszek, idź już na tą rozgrzewkę.- pognałam i lekko ręką odepchnęłam.
O 14:30 mecz zaczął
się na dobre, aparat schowałam futerał i wcisnęłam do torby.
Pierwsze sekundy meczu prowadziło Jastrzębie lecz nie na długo.
ZAKSA nie dawała za wygraną co było idealnie widać w pierwszym
secie gdy wygrali go 25:21. 1-0 dla drużyny z Kędzierzyna, na
początku nie martwiłam się zbytnio gdyż to pierwszy set i
wszystko może się jeszcze zdarzyć. Przy drugim secie nie mogłam
już tego tak swobodnie wypowiedzieć, gdy tylko podopieczni Daniela
Castellaniego prowadzili przez większość seta, który zakończyli
wynikiem 25:19, straciłam już nadzieję. Bo przecież to
graniczenie z cudem wygrać trzy sety pod rząd. Po minach
Jastrzębian widziałam te same uczucia co u mnie, a w oczach Łasko
mały niedosyt i żal. Kolejnego seta można powiedzieć, że
wymodliłam dla pomarańczowych, ale jak widać nic to nie pomogło
gdyż mecz i tak zakończył się 3-1 dla zawodników z Kędzierzyna.
Teraz po Łasko było idealnie widać złość i agresję. Cała
drużyna po wręczeniu nagrody MVP dla Pawła Zagumnego szybko udała
się do szatni wciąż nie dowierzając, że przegrali.
Natomiast ja tuż po skończonym meczu
szybko udałam się w stronę hotelu by zmienić swoje ubrania,
zabrać mi potrzebne przedmioty i dołączyć do sztabu szkoleniowego
z, którym udam się ponownie w to samo miejsce z , którego
wracam.
Agrrr, masakra. Miałam nadzieję, że
troszkę lepiej będzie wyglądał ten post, no ale cóż. Wracając
do dzisiejszego meczu jest mi bardzo żal przegranej Jastrzębian. Po
obejrzeniu meczu czuje mały niedosyt, ale trzeba niestety przyznać
ze drużyna Gumy pokazała dziś, że była lepsza. Teraz możemy
już tylko czekać do jutro na finał z Resovią i Zaksą :).
Hahaha, a tak na marginesie to tak patrząc na ten rozdział to stwierdzam, że w końcu udało mi się napisać coś dłuższego :)
CZYTELNIKU, SKORO RACZYŁEŚ PRZECZYTAĆ TO SKOMENTUJ! TO MOTYWUJE :)
Igiełka gdzie się podziewałaś?! Jakby sieć rozpieszczała opowiadaniami o moim absolutnym idolu! Uwielbiam Krzysia!
OdpowiedzUsuńTen pocałunek... że zacytuję pingwina Rico: "Łaaaaaaaaaaaaaaaaaaał"! :D Ale Łasko mi się nie podoba, coś czuję że będzie mącił na włoską modłę!
Czekam na kolejny, ale szybko a nie za pół roku! :P
Oglądałam dzisiaj oba mecze i cieszę się że Sovia wygrała :D
Fajny rozdział! Najlepszy był pocałunek ;)
OdpowiedzUsuńJeśli chcesz zostać oceniona wpadnij www.momentum-veritatis.blogspot.com
Średnio przepadam za siatkówką i opowiadaniami z nią związane, jednak wolę piłkę nożną..;) Ale..! Twój blog będę czytać bo jest naprawdę świetnty. Cóż... pocałunek był cuuuuuudowny, muszę się zgodzić z moimi przedmówczyniami..;D
OdpowiedzUsuńCzekam na nowy rozdział! mam nadzieję, że powiadomisz..;D
krwia-pisane.blogspot.com
http://krwia-pisane.blogspot.com/ rozdział czwarty, żebyś nie musiała sprawdzać codziennie czy jest..:)
Usuńkiedy nowy rozdział ? ;]
OdpowiedzUsuńWłaaśnie... kiedy nowy rozdział? ;)
OdpowiedzUsuńBo opowiadanie bardzo ciekawe :)
Kiedy pojawi się nowy wpis?! :)
OdpowiedzUsuńhttp://kiedy-opadnie.blogspot.com/ :)
OdpowiedzUsuń